Pamiętniki I

 1. LASKA Z INERNETU 

Patrzyłem przez okno zaciągając się papierosem. Do mojej posesji zbliżała się młoda blondynka. Na razie widziałem tylko jej głowę, reszta była skryta za ogrodzeniem mojej działki. Pomimo, że widziałem ją na żywo po raz pierwszy, bez problemu ją rozpoznałem. Dotychczas nasza znajomość była wirtualna, teraz zdecydowaliśmy się na pierwsze spotkanie. Choć przeważnie na pierwszą randkę wybiera się neutralny grunt, byłem na tyle przekonujący, że blond piękność zgodziła się od razu udać do mojego domu. 

Trzeba też uczciwie przyznać, że nie była to zwykła randka. O nie, tego nie dało się powiedzieć z czystym sumieniem! A to dlatego, że moja nowa “koleżanka” nie była tak do końca wolna. Można wręcz powiedzieć, że była jak najbardziej zajęta i to formalnie! Co więcej jej mąż wiedział, gdzie się wybiera jego ukochana i w jakim celu to robi. Najlepsze w tym wszystkim było to, że nie miał nic przeciwko, a wręcz przekonywał ją do tego spotkania! 

Blondynka zatrzymała się przy bramce i zadzwoniła. Widziałem jej poddenerwowaną twarz. Niespiesznie udałem się do domofonu i otworzyłem jej, a ona weszła na moją posesję. Mieszkałem w całkiem sporym domu na obrzeżach miasta. Okolica była spokojna, niezbyt gęsto zabudowana, gwarantowała sporo prywatności, a ja bardzo to sobie ceniłem. Kobieta szła niepewnym krokiem do drzwi wejściowych, ja zdążyłem je już otworzyć i jak na gospodarza przystało przywitałem moją uroczą koleżankę w progu. Dziewczyna rozglądała się niepewnie, jakby zastanawiając się czy ktoś jej nie widzi. To był jej pierwszy raz. Po raz pierwszy wybrała się z wizytą do kochanka. Ja nie byłem nowicjuszem, miałem za sobą kilka przygód w podobnej roli. Nie czułem zdenerwowania, raczej ciekawość. Jak to się wszystko potoczy? Takie osoby bez doświadczenia to zawsze pewna niewiadoma. Ja jednak lubiłem takie wyzwania. 

Poznaliśmy się na pewnym portalu skupiającym ludzi interesujących się tematyką zdrady kontrolowanej. Ona szukała pierwszego kochanka, kogoś kto wprowadzi ją w ten świat, ja partnerki, która mnie zainteresuje. Nie tylko fizycznie, ale i odpowiednią osobowością.  

  • Witaj. - przywitałem się dość enigmatycznie.  
  • Cześć. - taak, była zestresowana.  

Miała 25 lat. Mężatka od 3 lat. Szybko zaczyna, mąż na długo jej nie starczył. Twierdzi, że to on pierwszy zaczął ją zachęcać, że ona z początku nie była przekonana. Nie wnikam, możliwe że tak właśnie było. Fakty są jednak takie, że teraz stoi tu, przed wejściem do domu potencjalnego kochanka i to było teraz dla mnie istotne.  

  • Proszę, wejdź do środka. - zaprosiłem ją robiąc przejście.  

Weszła, zdjęła kurtkę i powiesiła ją na wskazanym wieszaku. Ooo tak, zdjęcia nie kłamały, była bardzo apetyczna. Szczupła sylwetka, zgrabne pośladki i konkretne, jak na jej budowę, piersi. Była naturalną blondynką, podobały mi się takie kobiety. Poczekałem aż zdejmie buty i od razu przeszedłem do sedna. 

  • Pamiętasz naszą wczorajszą rozmowę? - zapytałem. 

Nie wątpiłem, że pamięta. Myślę, że to był jeden z powodów, dlaczego była teraz taka zestresowana. 

  • Taak, pamiętam... Czy mogę... przygotować się w łazience? - zapytała niepewnie. 

Wskazałem jej drzwi do łazienki, a ona udała się tam szybkim krokiem. Jakby bała się, że po drodze się rozmyśli. Nie ukrywam, że uroda była jednym z moich kryteriów. Ciężko, żeby w takiej relacji nie miało to znaczenia. Jednak był też drugi powód, który zachęcił mnie do bliższego zapoznania. Dziewczyna wyznała, że lubi silnych, dominujących mężczyzn. Tak się złożyło, że ja mogłem jej to zapewnić. Życie wyrobiło we mnie twardy charakter. 

Udałem się do salonu by tam zaczekać na mojego gościa. Rozsiadłem się na kanapie i nalałem wcześniej przygotowane whisky. Popijając rozmyślałem o moim dotychczasowym życiu. 36 lat to dużo i mało, gdy pomyślałem na jakim etapie życia byłem w jej wieku, tylko się uśmiechnąłem. Również byłem niedługo po ślubie, zakochany po uszy. Zaczynałem swoją karierę jako marynarz. Gdybym miał doradzać komuś młodszemu, z pewnością bym powiedział, że praca z dala od domu i małżeństwo nie są najlepszym połączeniem. Wtedy byłem jednak młody i głupi. Pewnych błędów więcej nie popełnię. 

Tymczasem usłyszałem chrobot otwieranego zamka. Zamknęła się na klucz w łazience! Pomyślałem uśmiechając się z politowaniem. Jaki to ma sens, skoro zaraz... Weszła do pokoju, jej przyjście zapowiedział stukot czarnych szpilek na parkiecie. Oooo tak, zdecydowanie dostosowała się do moich zaleceń. Stanęła przede mną i czekała. Pozwoliłem sobie na nieśpieszne przyglądanie się blondynce, która właśnie stała na środku mojego salonu. A zdecydowanie było na co patrzyć! Poza szpilkami miała na sobie pończochy, tego samego koloru, przypięte do pasa. Czarne stringi i koronkowy biustonosz, zakrywały jej kobiece skarby, które dopiero miałem odkryć. 

Wstałem patrząc na nią, ona spuściła wzrok najwyraźniej czekając na mój kolejny krok. Ja obszedłem ją dookoła, wciąż się jej przyglądając. W końcu stanąłem za nią i położyłem zdecydowanie rękę na jej pośladku. Choć wyraźne plaśnięcie mojej dłoni na jej jędrnym ciele sugerowało bardziej klapsa. Nie zareagowała, nie skomentowała. Fakt, trochę dziwny początek znajomości, ale obydwoje się na to godziliśmy, nie było tu mowy o przypadku. Nachyliłem się nad nią i wyszeptałem jej do ucha. 

  • No no, nieźle się przygotowałaś. Podoba mi się. - mówiąc to głaskałem ją po tyłku. 
  • To mąż pomagał wybierać. - odezwała się w końcu. 

Uśmiechnąłem się pod nosem. Taak, niektórzy faceci mają ciekawe upodobania. Nie dość, że oddają ci żonę, to jeszcze pomagają jej się ubrać. I to jak! Wysyłając swoją drugą połówkę w takim stroju do obcego faceta, nie można było liczyć na grzeczne spotkanie. Było to dla mnie jak zaproszenie do zabawy, z którego oczywiście miałem zamiar skorzystać. Ale nie tak prędko. Wodziłem ręką po jej pośladkach, zahaczyłem o materiał stringów i przez moment moja ręka znalazła się po drugiej stronie tej cienkiej linii. Wciąż brak reakcji, doskonale. Wymierzyłem jej solidnego klapsa i wróciłem na kanapę. 

  • Cóż ze mnie za gospodarz! - zawołałem - Nawet nie zaproponowałem mojemu gościowi nic do napicia! 

Wskazałem jej miejsce na kanapie, a sam nalałem do pustej szklanki porcję whisky. Wręczyłem ją blondynce, a ta przyjęła ją z lekkim kiwnięciem głowy. 

  • Dobry single malt, polecam. - powiedziałem na zachętę. 

Miałem wrażenie, że nie do końca wiedziała co mam na myśli. Widocznie nie zagłębiała się nigdy w arkana picia whisky. Nie przeszkadzało mi to, przecież nie tego od niej oczekiwałem. Skosztowała nieco i lekko się skrzywiła. 

  • Czy mogę prosić o colę? - zapytała zmieszana. 

Ponownie się uśmiechnąłem. Mogłem się spodziewać takiej odpowiedzi. Nic jednak nie powiedziałem, tylko dolałem jej trochę napoju do szklanki. Wielu uznałoby to zapewne za zbrodnię i sam byłem prawdę mówiąc w tej grupie, ale czegóż to się nie zrobi dla kobiety, która przychodzi do ciebie w takim stroju? Patrzyłem tak na nią i pomyślałem, że mógłbym odpuścić już tą grę wstępną i po prostu ją zerżnąć. Powstrzymałem się jednak, pewnie by to przeszło, ale nie chciałem działać zbyt szybko. 

  • Zastanawiałem się czy przyjdziesz. Większość kobiet woli zaczynać znajomość na neutralnym gruncie... Tym bardziej jeżeli do jest ich pierwszy raz. 
  • Bałam się... w sumie... wciąż trochę się boję... ale obiecałam mężowi, że wrócę do dziesiątej. - powiedziała. 
  • Nie wrócisz do dziesiątej. - odparłem spokojnie. 
  • Ale... 
  • Przynieś swój telefon. - przerwałem jej. 

Wstała posłusznie i przyniosła swój telefon z torebki, która została w łazience. Dobra suka. Posłuszna. 

  • A teraz napisz do swojego męża: “Będę jutro. Telefon będzie wyłączony”. - podyktowałem jej treść wiadomości. 

Patrzyła na mnie niepewnie, nie wiedząc co zrobić. Teraz faktycznie się przestraszyła. Napawałem się tym momentem i nic nie mówiłem. 

  • Ale myślałam, że... no wiesz, to nasze pierwsze spotkanie. - zaczęła ostrożnie. 
  • Dziewczyno, czy ty przyszłaś do mnie na partyjkę warcabów? - zapytałem już lekko zirytowany. - Nie zamierzam wprowadzać jakichś sztucznych ograniczeń do tego spotkania. Przyjechałaś się bzykać i już mi mówisz, kiedy chcesz wracać do domu?! 
  • Ja... tak chyba masz rację... - zgodziła się lekko spłoszona. 

Sięgnęła po telefon i szybko wystukała treść wiadomości. Potem przytrzymała dłużej przycisk z boku obudowy, aby wyłączyć urządzenie. Bezużyteczny smartfon odłożyła do torebki, którą postawiła przy kanapie. Ja tymczasem wyjąłem pierwszy gadżet z mojej kieszeni. Opaska na oczy. Skinąłem na nią, a ona nachyliła się do mnie, żebym mógł zasłonić jej oczy. 

  • Wstań. Odwróć się tyłem - poleciłem, a ona wykonała to bez gadania. - Zdejmij stanik. 

Chwyciła drżącymi rękoma do zapięcia stanika. Odpięła go i nie wiedząc co z nim zrobić, odrzuciła go na bok. Wciąż stała do mnie tyłem, więc nie miałem jak podziwiać jej wdzięków, ale czekałem cierpliwie. 

  • Teraz majtki. - kontynuowałem, pociągając łyk whisky. 

Zawahała się. Trwało to może chwilę, potem czarne stringi zaczęły sunąć po jej nogach w dół, aż dotarły do kostek. W trakcie tej czynności, musiała się nieco wypiąć w moją stronę, a ja mogłem podziwiać jej krągłe pośladki, a nawet dojrzeć dwie dziurki, skrywające się między nimi. Ponownie wstałem z kanapy i zacząłem swój obchód, to że ma dobry tyłek, wiedziałem jeszcze zanim się rozebrała, czas sprawdzić, jak prezentuje się od przodu. Cóż, inspekcja wypadła nader korzystnie. 

Na pierwszy plan wysunęły się dwie jasne i jędrne półkule piersi, zakończone nieco ciemniejszymi aureolkami okalającymi sterczące sutki. Tak, to dobry znak. Strach strachem, ale była napalona. Przejechałem dłonią po jej piersi i uszczypnąłem mocniej w prawy sutek. Spojrzałem w dół, jej łono było wygolone, poza wąskim paskiem włosków, który pionową linią wskazywał drogę do jej cipki. Nachyliłem się, by lepiej przyjrzeć się jej skarbowi. Nogi miała zaciśnięte, więc klepnąłem ją w uda, żeby je rozszerzyła. Wykonała to polecenie, a ja zobaczyłem jej pochwę, wygoloną i lekko zaróżowioną. Przejechałem po niej ręką, lekko zagłębiając się między zaciśnięte wargi sromowe. Wilgoć, jeszcze niezbyt duża, ale panie i panowie, w tej studni mamy wodę! 

  • No no, niezłe ciałko. - powiedziałem - I twój mąż pozwolił ci na to spotkanie? - zapytałem zaczepnie. 
  • Tak, chciał żebyśmy spróbowali. 
  • Często uprawiacie seks? 
  • Tak ze dwa, trzy razy w tygodniu. - odparła zamyślona. 
  • I tobie jeszcze mało? Twój facet posuwa cię regularnie, a ty szukasz innego? - czas było wziąć ją pod włos. 
  •  Ja... to co innego, coś nowego. - milczałem, czekałem aż rozwinie odpowiedź. - Nasz seks stał się trochę schematyczny, a od kiedy Arek zaczął wspominać, że chciałby zobaczyć jak robię to z innym, to ten seks stał się... jakby lepszy. 
  • No dobra, powiedzmy że rozumiem. Ale w takim wypadku, czemu akurat ja? Wiesz, że spotkania ze mną nie są... standardowe. 

Do tego punktu zmierzałem od początku. Mówiąc te słowa, złapałem ją mocno za pośladek, by podkreślić moją kontrolę nad sytuacją. Napawałem się tym przez moment, następnie odsunąłem rękę i dałem jej lekkiego klapsa na drugi półdupek. 

  • Na co dzień jestem zwyczajną kobietą, ale gdzieś w głębi duszy posiadam potrzebę uległości. To taki rodzaj perwersji chyba. 
  • I on ci tego nie zapewnia? - dopytywałem się dalej. 
  • Czasem robiliśmy to ostrzej, ale mimo wszystko wciąż pozostajemy małżonkami, więc ta relacja nigdy nie będzie taka... 
  • Niekontrolowana, nieodkryta...? - zasugerowałem. 
  • Tak, to dobre określenia. - przytaknęła. 
  • Dobrze, a teraz klęknij. - poleciłem jej tonem, jakbym kontynuował wcześniejszą konwersację. 

Wykonała to polecenie, być może spodziewała się, że to zdanie padnie właśnie teraz? Wciąż miała zasłonięte oczy. Była zdana jedynie na swój słuch i dotyk. Stwierdziłem, że taki początek znajomości doda lekkiego dreszczyku emocji i tajemniczości. Była młoda, niedoświadczona. Sporo sobie po niej obiecywałem, ale wiedziałem, że w gruncie rzeczy jest wielką niewiadomą. Czułem spoczywającą na mnie odpowiedzialność, za to jak ta dziewczyna wejdzie w nieznany dla siebie świat. Odpiąłem pasek, słyszała to na pewno, wiedziała że zaraz jej zdrada się dokona. Wyswobodziłem swój sprzęt, nie był jeszcze w pełni sztywny. To miało być jej pierwsze zadanie. Sprawić, żeby mi stanął, żebym poczuł nieodpartą zwierzęcą chęć by ją posiąść. 

Podsunąłem jej kutasa pod nos. Prawie dotykał jej pięknej twarzyczki i choć go nie widziała, to jednak wiedziała, że on tam jest. Nic nie musiałem mówić, słowa były zbędne, złapała go drżącą ręką i zaczęła mnie powoli masować po przyrodzeniu. Patrzyłem na to z zafascynowaniem, ten dość niewinny początek miał w sobie coś magicznego. Czułem, że przeprowadzam ją na drugą stronę, do mojej krainy. Złapałem ją od tyłu za włosy, podsunąłem jej głowę bliżej siebie. Zrozumiała sugestię, nie było to przecież nic trudnego. Otworzyła usta, a moja gorąca parówka zaczęła powoli wsuwać się w głąb jej gardła. 

Zaczęła się nieco krztusić, ja jednak wciąż przytrzymywałem jej głowę, więc nie mogła się wyswobodzić. Nie chciałem zacząć zbyt ostro, więc dosyć szybko zwolniłem swój uchwyt i pozwoliłem jej zaczerpnąć powietrza. 

  • Teraz sama. - poleciłem jej, zachęcając do większej inicjatywy. 

Znalazła po omacku mojego penisa i nakierowała go do swoich ust. Tym razem samodzielnie robiła mi loda, a ja w żaden sposób w to nie ingerowałem. Chciałem sprawdzić na co ją właściwie stać. Było nieźle, ale miałem wrażenie, że feliato, nie jest zbyt często obecne w jej łóżku. Dało się wyczuć jej brak wprawy, pewności siebie i techniki. Sztuka zaspokajania, również wymaga treningu, a bycie w stałym związku nie zawsze oznacza bogate doświadczenie. Seks na pieska i misjonarza wielu parom wystarcza. 

Być może wpływ na jej poczynania miał też stres. Im dłużej wczuwała się w swoją nową rolę, tym lepiej jej szło, a brak komentarzy z mojej strony dodawał jej nieco pewności siebie. Było przyjemnie. Stałem tak przy niej z opuszczonymi spodniami i po prostu pozwalałem jej robić dobrze. Trwało to z dobre pięć minut. Wtedy postanowiłem odsunąć się od niej i ponownie usiąść na kanapie. Odruchowo chciał się podnieść, ale jej na to nie pozwoliłem. 

  • Zostań na kolanach. 

Posłuchała. Posłuszna, wczuwa się w swoją rolę od początku. Obiecujące rozpoczęcie znajomości. 

  • Pamiętasz o czym rozmawialiśmy przed spotkaniem? Mam nadzieję, że dotrzymałaś obietnicy i nie bzykałaś się z mężem przez ostatni tydzień? - przyglądałem się jej uważnie. 
  • Tak. - opowiedziała krótko. Byłem skłonny jej uwierzyć. 
  • Nie lubię posuwać lasek, których ktoś inny niedawno używał. - wyjaśniłem. Było to trochę uprzedmiatawiające stwierdzenie, ale jak najbardziej celowe. - Spotkania ze mną i seksik z mężem nie idą w parze. 
  • Rozumiem... - przytaknęła. 
  • Mam nadzieję, że zastosowaliście środki zapobiegawcze, które ci zaproponowałem? - postanowiłem się upewnić. 

Jej kiwnięcie głową było dla mnie wystarczającą odpowiedzią. 

  • A teraz opowiedz mi jak to się wszystko zaczęło... 

 

 CDN

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monika w klubie

Woda i ogień 11

Woda i ogień 6