Leśna wyprawa 7

 DECYZJA NALEŻY DO CIEBIE 

Wyczekiwałem w napięciu na dalszy ciąg wydarzeń. Moja ręka przesuwała się po umęczonym od doznań ptaku. Ten jednak ciągle stał sztywno. Obie panie klęczały gotowe na kolejny werdykt. Ten miał zostać wydany przez Bartka. Kilka uderzeń serca i klamka zapadła. To moja Aga otrzymała kolejny głos! A w raz z nim penisa do obsłużenia. Urażone spojrzenie Moniki sugerowało, że liczyła na inną decyzję kolegi. Ten jednak pakował już kutasa do ust jej rywalki. Był mocno podniecony więc na wytrysk nie trzeba było długo czekać.  

Agnieszka ledwo zdążyła wyciągnąć kutasa ze swoich ust, a biała ciecz zalała jej twarz. Sperma zaczęła ściekać jej po twarzy, kapiąc z brody na odsłonięte piersi. To ostatecznie przypieczętowało jej drugi punkt. Do zdobycia pozostał jeden, ostatni. Remis był zatem gwarantowany, a szanse na zwycięstwo w mojej opinii bardzo duże. Pozostał Arek, to on miał podjąć ostateczną decyzję. Nim jednak to zrobił, powiedział do obu uczestniczek. 

  • Zanim podam ostateczny werdykt, myślę że należy nam się coś jeszcze. Drogie panie, chętnie zobaczyłbym was w samych majtkach. 

Obie spojrzały na siebie zdziwione, jednak jak na komendę wstały i ściągnęły swoje spodenki. Agnieszka wykonała obrót, tak by panowie mogli dostrzec jej walory w świetle latarek. Miała bardzo zgrabny tyłek i jeżeli to on miał zadecydować o zwycięstwie, to byłem o nie spokojny. Monika, również zaprezentowała swoje wdzięki. Dały chwilę panom, na zapoznanie się z ich atutami. Oni zaś, korzystali z tego bez zająknięcia, wlepiając oczy w prawie nagie ciała swoich koleżanek. Obie powróciły do pozycji na klęczkach, by poznać ostateczny wynik ich rywalizacji. 

Arek przeszedł się najpierw do jednej potem do drugiej. Ostatecznie klamka zapadła i ku mojej nieskrywanej satysfakcji, zatrzymał się przy Agnieszce. A ona z wdzięcznością przyjęła jego penisa. Lizała jego główkę jak lizaka, a on patrzył na to zadowolony. Potem przyjęła jego członka głęboko w swoje gorące usteczka i pracowała głową, dając koledze ogromną satysfakcję. Gdy był już blisko, moja piękna starała się uwolnić od jego penisa, on jej jednak na to nie pozwolił. Usłyszałem odgłos dławienia się mojej żony. Krztuszenie się i bezskuteczne próby zaczerpnięcia tchu. A to drań, spuścił się jej w ustach! W tym momencie nie wytrzymałem i tak samo jak mój kolega doszedłem, tyle że nie w gardle żony, a w ciemnych krzakach. Nie widziałem swojego nasienia, jednak pobliskie liście wydały cichy szelest, gdy wylądowała na nich moja sperma. Któż jednak zwróciłby uwagę na taki szmer, gdy na naszych oczach rozgrywały się tak niesamowite sceny? 

Aga wreszcie uwolniła się od pulsującego berła kolegi, opadła na czworakach łapiąc łapczywie oddech. Wygrała, zostając całkowicie sponiewieraną i poniżoną. Chłopacy dali jej chwilę na dojście do siebie. Potem podali jej butelkę wody, by przepłukała sobie usta. Przyjęła ją z wdzięcznością. Kilka łyków wody wypluła wraz z nasieniem Arka. Resztę wykorzystała do umycia twarzy i piersi. Taki był finał tego wieczora. Wszyscy zaczęli się ubierać, usatysfakcjonowani nocnymi doznaniami. Być może poza Monią, której ciężko było się pogodzić z porażką. 

Zrozumiałem, że mam mało czasu, więc po cichu zacząłem się wycofywać w ciemny las. Przede mną trudne zadanie, musiałem wrócić do namiotu przed moją żoną, a przecież szedłem pogrążony w całkowitej ciemności. Opatrzność jednak nade mną czuwała, gdyż jakimś cudem udało mi się odtworzyć drogę powrotną. Trafiłem do obozowiska na trzy minuty przed resztą grupy. Wskoczyłem do namiotu, zapiąłem śpiwór i udałem, że śpię twardym, kamiennym snem. 

Wtedy usłyszałem kroki. Ktoś zatrzymał się pod naszym namiotem. Po ściszonych głosach słyszałem, że to Agnieszka i Arek. 

  • Dzięki za dzisiaj... to było niesamowite. - wyszeptał Arek. 

  • Ja też dziękuję... no wiesz, za głos. - odparła zmieszana Aga. - Teraz po tym wszystkim trochę mi wstyd. - wyznała. 

  • Czemu? - zapytał Arek. 

  • Kiedy zgodziłam się na to wyzwanie za dnia, to wszystko wydawało się dużo prostsze... 

  • Masz bardzo ładne piersi, podobają mi się. - przerwał jej Arek. - Wiesz... to co zobaczyłem, co przeżyłem, na zawsze pozostanie w mojej pamięci... ale mam nadzieję, że wciąż pozostajemy przyjaciółmi? 

  • Tak... tak sądzę. Chyba muszę się z tym wszystkim przespać. 

Na tym zakończyła się rozmowa, a ja wciąż udawałem, że śpię jak zabity. 

*** 

Rano siedzieliśmy sami z żoną przy ognisku, gotując jedzenie z puszki. Niewiele rozmawialiśmy, ale ewidentnie wisiało coś w powietrzu. Wreszcie przemówiła Agnieszka. 

  • I jak ci się podobało? 

  • Nie rozumiem... - odparłem zmieszany. 

  • Dobrze rozumiesz, nie udawaj. W namiocie było pełno liści i świeżej ziemi, poszedłeś za nami, choć obiecałeś. - powiedziała z wyrzutem. 

  • I po tym co zrobiłaś masz jeszcze do mnie pretensje? - zapytałem oburzony. 

  • Dopiero co sam wysłałeś swoich kumpli by oglądali, jak się bzykamy. - syknęła w kontrze. 

  • No dobra, to nie było do końca w porządku, ale to była noc i niewiele mogli zobaczyć. - tłumaczyłem się - A to co zrobiłaś... 

  • Mogłeś to przerwać, ale tego nie zrobiłeś. - trafnie zauważyła Agnieszka. 

  • Jaa... no dobra, podnieciło mnie, że moi kumple zobaczyli jaką mam ekstra laskę. A... tobie? 

  • Co mi? - zapytała 

  • No czy tobie się podobało? 

Jej wzrok stał się mniej napastliwy, spojrzała na swoje ręce. 

  • Tuż po tym wszystkim czułam się dziwnie... było mi wstyd. Ale teraz... tak. Tak podobało mi się. - odparła z rozbrajającą szczerością. 

  • Słuchaj, wyszło jak wyszło, każdy ma coś na sumieniu, nie kłóćmy się o to. - powiedziałem pojednawczo. 

  • Tak... tak, to racja. Ale... serio lubisz jak inni się ze mną zabawiają? Kręci cię to? - głos miała bardzo niepewny. 

  • Nie będę zaprzeczał. Cieszyłem się jak wygrałaś. 

  • A co, gdyby przytrafiło się coś więcej? 

Osłupiałem, trawiąc jej słowa. Czy ona sugerowała, że ten incydent nie musiał być wcale ostatnim? Ważyłem te słowa zdejmując puszkę znad paleniska. Słońce przebijało się już przez korony drzew, jak promyk nadziei na nowe wrażenia. 

  • To znaczy? Masz coś konkretnego na myśli? - starałem się doprecyzować. 

  • Sama jeszcze nie wiem. Ale po zeszłej nocy nie chcę już nic robić za twoimi plecami. 

  • Powiesz im, że wszystko widziałem?! - zapytałem przestraszony. 

  • Nie, po prostu chcę mieć twoją zgodę na odrobinę swobody. Nic nie obiecuję, ale... 

To była ciężka rozmowa, z jednej strony byłem ciekaw jak może się ta sytuacja rozwinąć, z drugiej jednak to moja żona, a dalsze takie zabawy mogły się skończyć... wolałem nie myśleć czym. 

  • Zanim coś obiecam... o co chodziło w tym zakładzie? Skąd wzięłyście ten pomysł? - to pytanie wydawało mi się najbardziej interesujące. 

  • Czy to ważne? Po prostu, kobiety czasem też ze sobą rywalizują, jak faceci. - ta odpowiedź wydała mi się bardzo wymijająca, ale postanowiłem na razie nie drążyć tematu. 

  • No dobra, zgoda. Możesz ich trochę pokusić, ale bez żadnego... no wiesz, seksu. Tego bym chyba nie zniósł. - wypaliłem. 

  • Okej... ustalone. - Agnieszka przypieczętowała tymi słowami naszą umowę. 

Patrzyłem na nią z ukosa i myślałem, czy moje warunki są racjonalne. Pozwalam młodej dziewczynie kusić rówieśników swym seksownym ciałem, a jednocześnie oczekuję, że żadna przebiegła żmija nie wsunie się do jej wilgotnej norki. Z drugiej strony czy byłem z nią szczery, mówiąc że nie zniósłbym widoku kogoś innego, posuwającego ją na moich oczach? Po ostatnich wydarzeniach nie byłem już tego taki pewien. 

Niedługo dosiedli się do nas inni znajomi, a ja unikałem ich spojrzeń. Arek przyglądał mi się bacznie, jakby zastanawiał się, czy ich nocna eskapada nie wyszła na jaw. Ja jednak trzymałem nerwy na wodzy, udając beztroski uśmiech. Pogoda była piękna, cóż miałoby mnie martwić w tak bajecznej scenerii? Jedno wiedziałem na pewno, spaliłbym się ze wstydu, gdyby wyszło na jaw, że widziałem nocną rywalizację i że nic z tym fantem nie zrobiłem. Dobrze jest jak jest. 

Tymczasem koledzy jakby stracili zainteresowanie moją osobą i zaczęli wymieniać porozumiewawcze spojrzenia z Agnieszką. Coś jest na rzeczy. Czyżby ustalili coś w trakcie nocnego powrotu do obozu? Coś czego nie miałem jak usłyszeć? Zbyt wiele myślałem, zbyt wiele sobie dopowiadałem, a to miał być dopiero początek. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monika w klubie

Woda i ogień 11

Woda i ogień 6