Kolega Agnieszki 3

Aga szykowała się do wyjścia. Był sobotni poranek, na zewnątrz piękna pogoda. Aż żal byłoby siedzieć w domu, jednak nam to nie groziło. Ten dzień spędzimy aktywnie i na świeżym powietrzu. Ona postawiła na białą koszulkę i kremową krótką spódniczkę. Do tego białe adidasy. Strój z jednej strony nieco wyzywający z drugiej jednak całkowicie pasujący do okoliczności, dla których został ubrany. Agnieszka wybierała się na kolejne spotkanie ze swoim kochankiem. Tym razem zaproponowała spotkać się w ciągu dnia. Spotkanie miało na pozór bardzo niewinny charakter, gdyż wybierali się pograć w tenisa. Ot aktywna sobota z nowym kolegą, cóż może się wydarzyć w takich okolicznościach? Otóż całkiem sporo, gdyż kort tenisowy, który wybrali był dosyć specyficzny. W praktyce był opuszczony i znajdował się w podmiejskim lasku. Z każdej strony otoczony drzewami. Cisza spokój i względna prywatność. Właśnie, względna. To w tym wszystkim najbardziej mnie niepokoiło. Niby miejsce było odludne, ale żadnej gwarancji nie było. Dodawało to dreszczyku emocji. Z jednej strony dodatkowo mnie to nakręcało, z drugiej nieco niepokoiło. 

Rozstaliśmy się w połowie drogi, ja postawiłem na rower. Musiałem okrążyć korty i dojechać do nich od tyłu, by znaleźć dogodną pozycję do obserwacji. Ona umówiła się na mieście ze swoim sparing partnerem i miała razem z nim przyjechać na miejsce, wchodząc głównym wejściem na teren dawnego kompleksu sportowego. Ruszyłem żwawo przez miasto rowerem. Następnie przejechałem mniej zurbanizowane obrzeża, by wreszcie dotrzeć na skraj lasu. Tutaj odbiłem w boczną, leśną dróżkę i ostrożnie jechałem dalej. Wreszcie dotarłem do mojego punktu obserwacyjnego. Las nagle się przerzedzał, ukazując starą lekko pordzewiałą siatkę płotu. Oddzielała ona kort tenisowy od leśnej głuszy. Znalazłem dogodny punkt obserwacyjny i upewniłem się, że nie będzie mnie widać z boiska. W samą porę, gdyż niedługo potem na miejscu zjawiły się gwiazdy przedpołudnia. On ubrany w zieloną koszulkę i granatowe spodenki kontrastował z bielą mojej ukochanej. Gdy przygotowali się do gry, Agnieszka przystąpiła do wyjaśniania zasad. 

·        Zagramy na punkty. Każdy wygrany gem oznacza, że osoba, która przegrała musi dać fanta. Czyli po prostu zdjąć jeden z elementów garderoby. Oczywiście poza butami. Ty masz trzy fanty: koszulkę, spodenki i bokserki. Ja cztery: koszulkę, spódniczkę, stanik i majtki. Ale myślę, że ta mała dysproporcja nie stanowi dla ciebie problemu? - uśmiechnęła się zalotnie. 

·        Dobrze, to ty wyznaczasz reguły moja droga. - powiedział radośnie jej partner. - A co jeżeli pozostaniesz bez... fantów? 

·        Wtedy wygrałeś. A ja... dam ci nagrodę. 

·        Taką jak ustaliliśmy? - zapytał zaciekawiony. 

·        Dokładnie taką. - potwierdziła. 

·        Doskonale, grajmy więc! 

Zaczęli od krótkiej rozgrzewki. Moja żona lubi uprawiać sport, jednak tenis nie jest jej specjalnością. Szybko wyczułem, że jej kolega radzi sobie lepiej, ale specjalnie nie pokazuje pełni swoich możliwości, by nie zrazić swojej partnerki. Agnieszka wydawała się tego nie dostrzegać, w pełni skupiona na grze i na poprawianiu swojej techniki. Wreszcie przystąpili do gry na punkty. Moja żona dość gładko zdobyła pierwsze dwa punkty, by chwilę później stracić całą przewagę. Następne dwie akcje znowu były na jej korzyść i stosunkowo szybko zdobyła pierwszego gema. 

·        Zacznijmy od koszulki! - zawołała uradowana do znajdującego się po drugiej stronie siatki kolegi.

Zgodnie z ustaleniami zdjął koszulkę i odłożył ją na bok. Nie zdawał się zdeprymowany tą sytuacją. Przeczuwałem, że w gruncie rzeczy czuł się bardzo pewnie. Tym razem to on serwował i bez większej walki wygrał gema do zera. 

·        Teraz czas na twoją koszulkę! - zrewanżował się z triumfalnym uśmiechem. 

Agnieszka z lekkim niepokojem zdjęła białą koszulkę i odłożyła ją do plecaka. Miała na sobie biały stanik, który okrywał jej jędrny biust, przed łapczywym spojrzeniem jej oponenta. Teraz przy każdym kolejnym zagraniu jej piersi podskakiwały rytmicznie. Wyraźnie ją to deprymowało, gdyż trzecia partia padła łupem jej kolegi, a ona została zmuszona do ściągnięcia spódniczki, pod którą znajdowały się białe figi. Doskonale pasowały do jej stanika i jasnych adidasów. Napawałem się widokiem mojej bogini, coraz bardziej kibicując jej przeciwnikowi. 

Tym razem musiałem jednak pogodzić się z porażką mojego faworyta. Agnieszka podrażniona drugą porażką z rzędu mocno się skupiła i bezbłędnie przyjmowała zagrywki swojego rywala. Ten wyraźnie zaskoczony, nie mógł znaleźć skutecznego sposobu na jej returny. W ten sposób ponownie doszło do wyrównania, a kochanek mojej żony został w samych slipkach. Sprawa była prosta. Kolejne zwycięstwo mojej lubej oznaczało koniec meczu. Miałem nadzieję, że mój faworyt wytrzyma presję i wygra dwie pozostałe partie. 

Cycki Agnieszki podskakiwały przy jej serwisach, mięśnie nóg napinały się, gdy pędziła po korcie do podstępnych, krótkich zagrań kolegi. To jednak nie zdekoncentrowało kochanka, który wyszedł na prowadzenie w meczu, zmuszając ją do ściągnięcia stanika. Oczy wychodziły mi z orbit, gdy patrzyłem na jej piersi, skąpane w przebijających się przez drzewa, promieniach słońca. Przed nami decydująca partia, w której serwować miał oponent mojej prawie nagiej ślicznotki. Szybko wyszedł na prowadzenie, ale Aga nie odpuszczała, doprowadzając do wyrównania i gry na przewagi. Pewne serwisy kochanka dawały mu jednak przewagę, która ostatecznie doprowadziła go do zwycięstwa cztery do dwóch. 

Nie musiał nic mówić. Moja żona sama ściągnęła majtki. Zasłoniła swoje łono i stanęła przodem do niego ze spuszczoną głową. Wiedziała, że przegrała i będzie musiała ponieść tego konsekwencje. To znaczy dać nagrodę swojemu pogromcy. 

·        No dobrze moja droga. To przynieś koc i klęknij na nim. - nie musiał niczego tłumaczyć, kwestie nagrody były już ustalone wcześniej. 

Agnieszka poszła po koc, który przyniosła w oddzielnej siatce i rozłożyła go w kącie boiska. Następnie usadowiła się na nim, na kolanach. 

·        Ręce za siebie. - padło kolejne polecenie od nadchodzącego zwycięzcy. 

Tak przygotowana czekała na niego, a on niespiesznie podszedł i zdjął przed nią swoje slipki, czego nie udało jej się osiągnąć poprzez korzystny wynik meczu. Wywalony na wierzch penis naprzeciwko nagiej dziewczyny mógł oznaczać tylko jedno. Jako że ręce miała splecione w okolicach pośladków, pozostały jej usta, którymi zaczęła zaspokajać swojego partnera. Patrzyłem na to z rozdziawionymi ustami. Na szczęście do mojej buzi nie trafił przez to żaden wacek... Pozostawiłem tą przyjemność mojej ślicznotce, sam zadowalając się w zupełności pięknym i podniecającym widokiem. Wyciągnąłem na wierzch swojego towarzysza i sam zacząłem się po nim masować. Miałem dobrą kryjówkę, z której nie sposób było mnie dostrzec. Zresztą państwo na korcie tak bardzo było sobą zajęte, że i tak ryzyko wykrycia praktycznie nie istniało. 

Agnieszka coraz śmielej obciągała swojemu pogromcy. Doszedłem do wniosku, że nie tylko poskromił ją sportowo, ale również z psychologicznego punktu widzenia. Oto moja żona bezwstydnie przyjmowała obcego członka w swoich gorących usteczkach, nic przy tym nie narzekając. Nie wyrażając najmniejszego sprzeciwu. Kto wie? Może po cichu pragnęła przegrać? Wlepiałem w nich swoje oczy. Ona w samych tenisówkach, on w opuszczonych slipkach. A pomiędzy stojący członek i pracująca głowa mojej ukochanej. Obciągała mu z wielką wprawą i wyczuciem, a on z półprzymkniętymi oczami i rozwartymi ustami, wydawał ciche westchnienia. 

Taki był układ. Z góry mi powiedziała co się stanie, jeżeli przegra. Byłem na to mentalnie przygotowany. Wiedziałem, że jego penis może tego dnia zostać zapakowany do jej buzi. Obydwoje się na to zgodziliśmy. Głaskał ją po głowie, a ona zdecydowała się złamać poprzednie polecenie i zdjęła ręce ze swoich pośladków. Te powędrowały do jego zwisających jąder, które zaczęła delikatnie ugniatać. Kolega nie miał nic przeciwko, wręcz przeciwnie rozstawił szerzej swoje nogi, by udostępnić jej swoje klejnoty. Ona wyjęła penisa z ust. Jedną ręką docisnęła prącie do podbrzusza, a jej języczek zaczął powoli zjeżdżać po trzonku aż do moszny, którą poczęła całować, pomagając sobie drugą ręką. Ta pozwalała lepiej wyeksponować jądra partnera, co zapewniło sprawniejsze poruszanie się języka, po lekko pomarszczonej skórze worka. 

Znowu wróciła do obciągania, a jajka ponownie zwisały luźno. Teraz jej ręce spoczęły na penisie, któremu poświęciła pełną uwagę. Podejrzewałem, że chłopak musi być już blisko wytrysku, taka zabawa nie może przecież trwać wiecznie! Jednak nie doceniłem jego wytrzymałości, pomimo że Agnieszka przyspieszała swoje ruchy, on nie kapitulował, stał twardy jak skała, a zawory trzymały napierającą, białą ciecz. 

Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że dysponuje pokaźnym sprzętem. Był “duży” co dodawało całej sytuacji pikanterii. Poczułem to przyjemne ukłucie zazdrości, że koło mojej wybranki kręci się koleś z penisem o słusznych rozmiarach, a przede wszystkim... większym od mojego. Nie wątpiłem, że i moja żona doszła do podobnych wniosków, wszak kto jak kto, ale ona miała doskonały widok na rzeczony obiekt. Cóż duży, nie duży, nie ma to większego znaczenia. Dzisiaj i tak nie będzie mu dane zagłębić się we wrotach rozkoszy mojej ukochanej. 

Gdy zastanawiałem się ile jeszcze wytrzyma, doszło do niespodziewanej sytuacji. Kolega złapał Agę za rękę i pomógł jej wstać. Na jej ciele nie widziałem żadnych śladów spermy. O co więc może mu chodzić? Zastanawiałem się mocno zaskoczony. 

·        Co prawda nie udało ci się mnie pokonać, ale i tobie należy się jakaś nagroda. Szło ci bardzo dobrze! - powiedział głośno. - Oprzyj się o ogrodzenie, wypnij nieco swoją zgrabną pupcię i szeroko rozstaw nogi. 

Halo, halo! Co tu jest grane? Agnieszka również zdawała się zaskoczona i jakby nieco niepewna, jednak posłusznie wykonała polecenie wydane przez kolegę. Oparła się o ogrodzenie i przyjęła wskazaną przez niego pozycję. Stała bokiem do mnie, patrzyłem na jej sylwetkę z profilu. Tymczasem jej partner zaczął niespiesznie zbliżać się do niej... 

Komentarze

  1. Dobre.mam nadzieję że nie każesz nam czekać długo na kolejną czesc

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie, nie daj długo czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze bomba! Robeks pod ostatnim postem obiecywał jakiś bonusik, więc mam nadzieje że jeszcze dziś pojawi się coś nowego :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że uda się dzisiaj, a jak nie to w ciągu dwóch dni max. W najbliższym czasie można oczekiwać nieco więcej publikacji. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Czekam i pewnie nie tylko ja ma ciąg dalszy a tu nic...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monika w klubie

Chwile 4

Chwile 1