Podzielmy się 1

Gdyby ktoś przed ślubem powiedział mi jak to się wszystko potoczy, zapewne bym nie uwierzył. Czy byłbym w szoku? Tak. Czy czułbym się z tym źle? Z pewnością. Czy dwa razy bym się zastanowił przed ożenkiem? Bez wątpienia! Ale od tamtego czasu minęło trochę czasu. Czasu, w którym wydarzyło się wiele mniej, lub bardziej istotnych rzeczy, które złożyły się w całość. W całość, która całkowicie zmieniła moje patrzenie na wiele spraw. Dobrze, że przed ślubem nie wiedziałem tego wszystkiego. To byłoby zbyt wiele jak na jeden raz. Jednak pewne doznania, odpowiednio dawkowane, pozwoliły mi całkowicie zmienić perspektywę. 

O Karolinę musiałem zawalczyć. To nie był łatwy początek relacji. Ona zbywała mnie oraz mojego kolegę. Potem zaczęła z nami nieznacznie flirtować. Lubiliśmy się, ale gdy chodziło o kobietę, sentymenty schodziły na drugi plan. Patrząc powierzchownie, dalej się kumplowaliśmy. Wychodziliśmy razem na piwo, graliśmy w piłkę. Ale pod spodem trwała rywalizacja. Rywalizacja o względy pięknej koleżanki z okolicy. Jak można się domyślić, to ja wyszedłem z tej rywalizacji zwycięsko. Podbiłem serce mojej piękności i przez długi czas chodziłem nastroszony jak paw. Kolega nigdy nie dał po sobie poznać, że mi zazdrości. Udawał, że żadnej rywalizacji między nami nie było, a ja zdecydowałem się trzymać tej wersji. W końcu to dobry kumpel, po co miałbym go tracić. A skoro on nie uniósł się honorem... Cóż, plus dla niego. 

Nie wybrałem go na swojego świadka. Wiedziałem, że mogłoby to być dla niego bolesne, czy wręcz upokarzające, ale był na naszym ślubie i w naszym życiu po tej doniosłej chwili. Dalej spotykaliśmy się na imprezach, dalej wspólnie graliśmy w piłkę. Było względnie jak dawniej. Do czasu... 

Wspólnie z paczką znajomych, wybraliśmy się na wyjazd za miasto. Wynajęliśmy duży, piętrowy dom, w którym mieliśmy spędzić parę dni w wiadomym celu. Korzystania z uroków pobliskiego jeziora i spożywania (oczywiście wieczorami), dużej ilości alkoholu. W zasadzie nie ma tutaj nad czym się rozwodzić. Wyjazd mijał bardzo spokojnie. Choć nie umknęły mojej uwadze, ukradkowe spojrzenia Kamila, bo tak nazywał się mój były konkurent, w kierunku mojej żony. Szczególnie było to widoczne w trakcie wspólnych wyjść nad jezioro, gdzie chodziła jedynie w stroju kąpielowym. Woda była za zimna, by do niej wchodzić, jednak pogoda była na tyle przyjemna, by pozbyć się nadmiaru ciuchów.  

Niech patrzy, myślałem z pewną satysfakcją. Niech widzi co stracił, jaki kąsek przeszedł mu koło nosa! Cóż, nie powinienem pewnie w ten sposób myśleć, ale z drugiej strony nie mówiłem tego na głos, czyż nie? Karolina zdawała się niczego nie dostrzegać, zatem obyło się bez większych ekscesów i nieporozumień. Właściwie można byłoby uznać cały wyjazd za kompletnie zwyczajny i nie sugerujący początku wielkich przemian w naszym życiu, gdyby nie ostatni wieczór. A nawet nie wieczór, a ostatnia noc. 

Na sam koniec, nikt się nie hamował. Piliśmy alkohol i cieszyliśmy się ostatkami urlopu. Jutro przed południem musieliśmy opuścić ten mały raj na ziemi. Imprezka mijała bardzo przyjemnie i ani się spostrzegłem, a już było sporo po północy. Karolina dawała mi znać, że chciałaby się już położyć. Przystałem na to, zastanawiając się, czy starczy mi sił, by jeszcze ją przelecieć. Wróciliśmy do pokoju na piętrze. Było tu znacznie ciszej niż na dole, gdyż dom był naprawdę spory. Przebraliśmy się w piżamy i ułożyliśmy do snu. Poczułem, jak krew napływa mi między nogi. Ooo taak. Czyli jednak nie jest ze mną aż tak źle. Takiej okazji nie zamierzałem przegapić.  

Począłem masować moją ślicznotkę po plecach. Ta zareagował na to poruszając ponętnie biodrami. Było późno, byliśmy podpici, nikomu nie zależało na wielkiej grze wstępnej czy grze w pozory. Po prostu mieliśmy ochotę na seks. Ściągnąłem jej majteczki, następnie koszulkę i kompletnie nagą zaczynałem posuwać w pozycji na łyżeczkę. Przyjemna, spokojna pozycja. Ot zwykły dzień z życia młodego, szczęśliwego małżeństwa. Było doskonale, czułem błogi spokój... gdy do drzwi ktoś zapukał. 

Naciągnąłem gacie i z trudem ukrywając zniecierpliwienie (i erekcję), uchyliłem drzwi. Stał w nich nie kto inny jak Kamil... 

·        Tak...? - wyrzuciłem z siebie. 

·        Bo jest taka sprawa. Olek przeszarżował i zarzygał cały nasz pokój. 

·        O kurwa, faktycznie chlał bez opamiętania. To nie mogło się dobrze skończyć. - odrzekłem tonem znawcy. 

Kamil pokiwał głową, przyznając mi rację. Jednocześnie wyrażając swoją dezaprobatę wobec takiego zalewania mordy. Staliśmy tak w milczeniu. Oczywiście wiedziałem czego oczekuje Kamil, a jednocześnie... no było mi to mocno nie na rękę. Ten widząc, że nic nie mówię, sam poruszył temat. 

·        W tym pokoju nie da się spać, wszystko capi. Jemu to nie przeszkadza, ale ja nie jestem aż tak pijany. - kiwnąłem głową ze zrozumieniem. - A tak się składa... że jedyne wolne łóżko jest w waszym pokoju. Mam nadzieję, że to nie będzie problem? - zapytał. 

·        Nie no, jasne... Zapraszamy. 

Miałem nadzieję, że pójdzie po swoje rzeczy do pokoju obok, aby moja żona miała czas się ubrać. On jednak miał wszystko co potrzebne ze sobą. Najwyraźniej wykluczał możliwość, że moglibyśmy mu odmówić. Patrząc zupełnie szczerze, byłoby to bardzo dziwne gdybym wtedy wyraził swój sprzeciw. Z perspektywy czasu zastanawiam się czemu wtedy nie poprosiłem go, aby chwilę zaczekał. Nie musiałem nawet podawać powodów. W końcu obaj byliśmy nieco napici, a to nie czas na wielkie przemyślenia. No ale cóż, pewne rozsądne myśli przychodzą po czasie, wtedy musiałem podjąć szybką decyzję i poszedłem po najmniejszej linii oporu. Po prostu zaprosiłem go do środka. 

W pokoju zaś leżała moja naga żonka. Oczywiście była przykryta kołdrą, więc teoretycznie nie było problemu, jednak jak tu się ubrać, gdy na łóżku obok leży nasz kolega? Karolina bez wątpienia się nad tym głowiła. Tymczasem Kamil rozłożył się na łóżku obok i niczego nieświadomy szykował się do snu. Ja zaś wróciłem do mojej kobiety. Światło zgasło. 

Leżeliśmy tak przez chwilę, nie wiedząc co dalej. Jednak po pewnym czasie moja konsternacja minęła, a powróciło podniecenie. Było ciemno, byliśmy pod wpływem alkoholu. Co mi tam! Znowu zacząłem dobierać się do Karoliny, a mój twardniejący wacek znalazł drogę do jej wrót rozkoszy. Zagłębiłem się w jej cipce. Najpierw ostrożnie, wręcz bezszelestnie. Lecz wraz ze wzrostem podniecenia pozwalałem sobie na coraz więcej, a ona robiła się coraz bardziej wilgotna. 

·        Słyszę, że trochę wam przeszkadzam. - zagadnął w końcu Kamil. 

O w mordę jeża, czyli tyle z dyskrecji! Cóż miałem powiedzieć? “A nie nie, wszystko ok, tak tylko się bzykamy, normalka, co tam że leżysz dwa metry od nas!”. Chyba słyszał moje myśli, albo po prostu był bardzo domyślny. Co po takiej ilości alkoholu zasługiwało na pochwałę. 

·        Spokojnie, nie przeszkadzajcie sobie. - dodał po chwili słysząc, że nic nie mówimy. 

·        Gorąco mi. - szepnęła Karolina. 

Naprawdę, starała się mówić cicho. Ale w ciemnym pokoju, nawet ten szept był wyraźnie słyszany przez naszego towarzysza. On postanowił zachować swój beztroski ton. 

·        Jest ciemno. Nic nie widzę. Możesz się spokojnie odkryć. 

Rany! Ta sytuacja zaczęła się robić bardzo dziwna, wręcz niezręczna. Spoko bzykajcie się, nie róbcie sobie problemów. Jak wam za ciepło to jeszcze was powachluję! Chciałem coś zrobić, ale kompletnie nie miałem pojęcia co. Decyzję podjęła za mnie Karolina, która odrzuciła na bok kołdrę. No dobra, nie ma co wiele myśleć. Wróciłem do roboty, a mój penis ponownie zagłębił się w norce mojej ukochanej. Tym razem nie byliśmy jednak przykryci, a Kamil mógł słyszeć ocieranie się naszych ciał, czy wręcz mlaskanie pochwy mojej kobiety, którą ta sytuacja wyraźnie nakręcała. 

Nasz niechciany towarzysz wytrzymał w ciszy przez pewien czas, lecz w końcu nie dał rady i palnął pytanie, po którym aż opadła mi kopara, no normalnie musiałem zbierać ją z podłogi! 

·        Czy mogę sobie strzepnąć? Wasze igraszki mocno działają na wyobraźnię. 

No nie wierzyłem w to co usłyszałem! Czy to dzieje się naprawdę? Po raz kolejny zrzuciłem wszystko na alkohol i po dziś dzień wierzę, że gdyby nie bycie pod wpływem, ta sytuacja nigdy tak by się nie rozwinęła. Ostatecznie jednak zgodziłem się. Co mi tam! Niech sobie wali, gdy ja będę posuwać moją ukochaną. Słyszałem, jak opuszcza slipki. Słyszałem, jak sunie ręką po swojej parówce. Masturbował się, a ja w tym czasie brałem moją żonę na łyżeczkę. Znowu poczułem się lepszy od mojego byłego konkurenta. W końcu to ja wsuwałem swojego penisa do norki obiektu naszych westchnień, a Kamil mógł się jedynie zaspokoić ręką. 

Uznałem, że skoro wyszła taka a nie inna sytuacja, to nie ma sensu dalej się kryć z tym co robimy. Zmieniłem pozycję i zacząłem brać Karolinę na misjonarza. Kątem oka widziałem jak ciemna sylwetka Kamila unosi się na łokciach. Ooo taak, patrz sobie. Nie dla ciebie takie przyjemności! Byłem okropny, to w końcu mój kolega, czyż nie? Tak rozmyślając penetrowałem Karolinę, a ta coraz głośniej sapała. Obydwoje byliśmy pijani, a godzina była późna, więc na finał przyszło nam trochę poczekać. W końcu jednak poczułem wypływającą z mojego członka spermę, która wyrzucona z naprężonego działa, zalewała wnętrze Karoliny. Jęknąłem bezwstydnie, dając tym samym znać Kamilowi, że właśnie doszedłem, że moje nasienie osiadło we wnętrzu laski, której on sam pożądał. 

Gdyby ten nocny epizod skończył się w tym momencie, zapewne zostałoby jedynie pikantnym wspomnieniem, do którego żadne z naszej trójki nigdy by nie wracało w rozmowach. Ot zdarzyło się, nic wielkiego w zasadzie. Trochę wstydliwy, trochę podniecający, nic ponadto. Ale to nie był koniec, niezupełnie. 


Komentarze

  1. Mimo wszystko czekam na dalszy ciąg kolegi Agnieszki

    OdpowiedzUsuń
  2. Publikuję to co mam ochotę aktualnie pisać. Gdybym trzymał się ciągle jednego opowiadania, najpewniej już dawno skończył bym z tworzeniem opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jasne..twój blog twoje zasady...skoro jednak dałeś możliwość komentowania to z niej korzystam i wyrażam swoje zdanie 😀.

      Usuń
    2. Jasne, komentarze są do Waszej dyspozycji. Choć pisanie: "kiedy będzie kolejna część" nie są szczególnie motywujące. Nawet jeżeli niedługo po takim komentarzu coś się ukaże to jest to zbieg okoliczności, a nie efekt ponaglaniam ;)

      Usuń
  3. Mi opowiadanie bardzo "siadło". Czuć powiew świeżości, coś zupełnie nowego. Choć to dopiero wstęp to myślę, że fajnie by się mogło rozkręcić :D Ciągle też czekam na jakąś kontynuacje "Roku 2084", mam nadzieję, że się jeszcze coś pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też miałem wobec koncepcji Roku 2084 spore nadzieje, ale mam wrażenie że swego czasu nie podeszło ono moim czytelnikom. Biorąc pod uwagę dostępny czas, raczej nie nastawiał bym się, że porwę się na kolejną duża serię. Ale kto wie, może coś krótszego w tych klimatach się pojawi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, ze publikujesz i masz wenę i rozpoczynasz kolejną historię. Lepiej tak niż czekać na dokończenie rozpoczętych :) a tak to człowiek może się rozerwać przy innych historiach. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy początek. Jestem ciekaw jak to się wszystko dalej potoczy :)
    Powiedz Robeks, będziesz może kontynuował opowiadanie "Konrad i Julita"? Szczerze, to chyba moje ulubione opowiadanie, Julcia od początku nie była zdecydowana ale później każdy wie jak to się potoczyło... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej wątpię. Sam się czasem zastanawiam nad fenomenem tamtego opowiadania, ale faktycznie sporo osób mówiło mi, że jest dobre. W każdym razie nie mam szczególnego pomysłu na jego kontynuowanie, a nie chce tego robić na siłę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam niecierpliwe na nowe opowiadania. Dobra robota Robeks

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki. Okres wakacyjny nie sprzyja wydawaniu kolejnych opowiadań. Następna w kolejce jest kontynuacja przygód Agnieszki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na co czekam bardzo niecierpliwie,licząc że emocje będą rosły i w dalszym ciągu nic nie będzie oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodaj coś Robeks, prosimyyyyyy

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest spora szansa, że coś się pokaże w tym tygodniu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monika w klubie

Chwile 4

Chwile 1