Leśna wyprawa 14

 BO DO TANGA TRZEBA TROJGA 

Posuwał ją od tyłu a ona pojękiwała rozkosznie. Zastanawiałem się czy odczuwa różnicę rozmiaru, czy jest jej lepiej, gdy wypełnia ją większy kutas od mojego. Przekonywałem sam siebie, że bez wątpienia tak. Arek nie patrzył w moim kierunku. Spoglądał tylko na pośladki mojej żony i swojego penisa ginącego między nimi. Był po prostu skupiony na ruchaniu mojej wybranki. Zresztą patrzenie w oczy męża swojej kochanki, mógł być bardzo deprymujący. Ja również bardziej skupiałem się na jej reakcjach. To, że jemu było dobrze, było dla mnie oczywiste i choć na swój sposób dodatkowo mnie podkręcało, to jednak nie to było najistotniejsze. 

Przyśpieszył swoje ruchy, przymknął oczy i uniósł głowę do góry, był blisko. Dochodził, a wraz z nim moja żona, której mina wrażała całkowite zatracenie w tej nowej sytuacji. Docisnął swojego kutasa do samego końca i zaczął pompować nasienie w najgłębszych zakamarkach mojej ukochanej. Tylko cienka gumowa błonka chroniła ją przed zalaniem cipki. Co prawda brała tabletki, ale mimo wszystko czułem się pewniej, gdy niesforne kijanki wyprodukowane przez kumpla nie panoszyły się w jej wnętrzu. Chciałem by pozostali w tym stanie jak najdłużej, jednak wszystko co dobre szybko się kończy. 

Przywarł do niej, by jeszcze przez chwilę przedłużyć ten moment wspólnego zjednoczenia. Kochanka i kochanki. W końcu jednak wyciągnął flaczejącego już penisa i opadł na koc. Miał przyśpieszony oddech i satysfakcję wymalowaną na twarzy. Dopiero teraz przyklęknąłem przy mojej żonie, która wciąż była w pozycji na czworakach, jak kamienny posąg, uwieczniający pozę, w której doznała tyle rozkoszy. 

·        Wszystko w porządku kotku? - zapytałem z przejęciem. 

Nic nie odpowiedziała, jednak kiwnięcie głową i to zamglone spojrzenie, które posłała mi z na wpół przymkniętych oczu, było dostateczną odpowiedzią. Pocałowałem ją, a Arek przyglądał się tej miłosnej scenie, siedząc tuż obok nas. Oderwałem się od ust mojej żony i spojrzałem na swojego kumpla. 

·        Dzięki... - tylko tyle byłem w stanie wyjąkać, choć w tym jednym słowie było zawarte znacznie więcej. 

·        Nie. To ja dziękuję, że mi zaufaliście... Myślę, że teraz twoja kolej. - zasugerował. 

Spojrzałem na niego i zrozumiałem co miał na myśli. Nie ważne co dzieje się dookoła, Agnieszka to wciąż moja żona i koniec końców, to mi obiecała wierność i miłość. Nawet jeśli podjęliśmy dość nietypowe i odważne wybory, to wciąż pozostajemy jednością. Pomimo obecności kolegi postanowiłem się rozebrać. Obawiałem się jego reakcji, że wspomni coś o tym, że ma większego. Tak się jednak nie stało. Myślę, że odczuwał wdzięczność, ale i odpowiedzialność za związek swoich przyjaciół. 

Aga położyła się na plecach. Chciała patrzyć w moje oczy, gdy ja będę w niej, a ona we mnie. Nasze ciała złączyły się, czułem się jakby to był mój pierwszy raz. Bo był. Pierwszy raz byłem tym drugim, wszedłem w rozciągniętą cipkę mojej żony. Odczucie było całkiem inne, była taka... luźna, ale i wilgotna i gorąca. Pomimo, że byłem w jej norce już wielokrotnie, to tym razem czułem się jakbym badał nieodkryte i nieznane. Patrzyłem jej w oczy i czułem, że pomimo niezbyt szybkiego tempa moich ruchów, już jestem blisko, zaraz dojdę. Niby to uczucie luźności powinno dostarczać mniejszą ilość bodźców. Jednak na mnie zadziałało to zupełnie odwrotnie. To uczucie, że przede mną był w niej ktoś większy tylko mnie nakręcało. Nie powstrzymam tej ekstazy... 

Wstyd to powiedzieć, ale nasz zbliżenie nie trwało nawet minuty, my jednak czuliśmy się jakby trwało wieczność. Moje nasienie wypełniło jej wnętrze, koniec końców to ja ją w pełni posiadłem, choć przyjemność i orgazm dostarczył ktoś inny. Czułem jak moja sperma wypełnia jej pochwę. Mimo wszystko Arkowi nie było dane tego zaznać. Powoli zacząłem wracać do świata żywych. Wraz z moim nasieniem, wyzbyłem się stresu i wszelkich innych emocji, które temu towarzyszyły. 

Leżeliśmy obok siebie, ja z lewej, Arek z prawej, a Agnieszka pośrodku. Złapała nas za wiotkie prącia i zaczęła masować. Nie pozostaliśmy obojętni na te pieszczoty i nasze wacki zaczęły ponownie sztywnieć. Moja żona po równo obdzielała nas swoją delikatnością i uczuciem. Po niedługim czasie obydwoje byliśmy gotowi na ciąg dalszy zabawy. Wtedy moja ukochana zadała nam pytanie. Czułem, że ma ono drugie dno, czułem że odpowiedź na nie to również forma oceny tego co miało dzisiaj miejsce. 

·        Mam ochotę na jeszcze jeden raz... ale tylko jeden. Który z was ma ochotę? 

Oczywiście, że miałem ochotę posiąść ją jeszcze raz, ale jeszcze bardziej chciałem ją ujrzeć ponownie w objęciach innego. To miał być manifest mojego oddania, powiedzenie: “Tak, pozwoliłem ci zrobić to z kimś innym i nie, nie żałuję tego!”.  

·        Arek, masz nową gumkę. - powiedziałem wręczając mu świeżego kondoma. 

Wstałem, by zrobić im miejsce na kocu. Uchwyciłem jeszcze czułe spojrzenie mojej żony. Zrozumiałem, że tego ode mnie oczekiwała, akceptacji jej czynu. Potwierdzenia, że idziemy w jedną stronę. Arek zakładał już prezerwatywę na sztywnego członka, już się sadowił między nogami mojej wybranki. Gra wstępna była zbyteczna. Liście szumiały na wietrze, ptaki świergotały, letnie słońce przebijało się przez korony drzew, a mój kumpel posuwał moją żonę. Mój mózg łączył te wszystkie bodźce i tworzył z nich spójny, w pełni naturalny obraz. Obraz zdrady, ale i zaufania i wspólnego przeżywania tej chwili. 

Tym razem kochali się wolniej, bez presji i bez obaw. Przeszliśmy tą długą drogę razem. Pełną wzniesień i uniesień, ostatnia prosta była zwykłym spacerkiem, chwilą wytchnienia, podziwianiem pięknych widoków na końcu wyboistej drogi. Arek posuwał moją ukochaną, a ja tylko się temu przyglądałem, patrzyłem jak jego pośladki pracują by dać partnerce jeszcze odrobinę przyjemności, jeszcze jeden miły bodziec. Nie spieszyli się, trwało to dobre piętnaście minut. Wszystko co dobre musi się jednak kiedyś skończyć. Arek po raz drugi wystrzelił i po raz drugi jego sperma spoczęła w bezpiecznej gumowej błonce. 

·        Kochanie, może masz jednak ochotę? - zapytała Aga, patrząc na mnie z uśmiechem. 

·        Nie, to jest wasza chwila i taką chcę ją zapamiętać. 

Położyłem się jednak koło mojej wybranki i całowaliśmy się z czułością i ufnością. Nasz towarzysz zaczął się w międzyczasie ubierać. Kiwnął nam głową i udał się w drogę powrotną. Słusznie, lepiej żebyśmy wrócili osobno, żeby nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Zostaliśmy sami, było nam dobrze. 

·        Było doskonale, Arek jest świetny. - wyznała Agnieszka. - Jak się odnajdujesz w nowej roli? 

·        Teraz wiem, że to jest to czego chciałem i wiem, że chciałbym więcej. - odparłem. 

·        Miałam duże obawy, ale teraz wiem, że było warto... i też chciałabym więcej. 

Spojrzałem na nią i widziałem autentyczność wymalowaną na jej twarzy. Uznałem, że czas na kolejny krok. Dzisiejsza sytuacja bardzo mnie podnieciła, jednak nie była one jeszcze pełnym zrealizowaniem moich pragnień. Nie wiedziałem jednak jak to przekazać mojej małżonce... Podałem jej paczkę pozostałych prezerwatyw 

·        Proszę, miej je przy sobie... Na wszelki wypadek. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monika w klubie

Chwile 4

Chwile 1