Woda i ogień 5

 Magda spojrzała na niego przeciągle jakby oceniając czy jej ukochany jest na to gotowy. Miała obawy, ale uznała, że musi spróbować. Tylko w ten sposób pozna jego intencje. Oblizała wargi i wypowiedziała ostatnie oczekiwanie na jednym wydechu. 

·        Jeżeli faktycznie chcesz, żebym spróbowała spotykania się z innym, to oczekuję, że udowodnisz mi, że twoje intencje są takimi jakimi je prezentujesz. Na czas obowiązywania naszego układu, nie zamierzam uprawiać z tobą seksu. Skoro chcesz, żebym spróbowała tego z kimś innym, to musisz się zadeklarować, czy to tylko zabawa, czy podchodzisz do tego na poważnie. - to nie był jednak koniec jej oczekiwań. - Poza tym chcę mieć gwarancję, że tak faktycznie jest. Na czas, gdy będę spotykać się z innym będę chciała, żebyś nosił pas cnoty. 

Bang! Czuł się jakby patelnia uderzyła go z pełnym impetem prosto w twarz. Całkowicie go zamurowało. Nie wiedział jak ma na to zareagować. No bo jak miał?! Przecież to całkowicie zaburzało jego plan. To nie na tym mu zależało. Ale z drugiej strony w żaden sposób nie wpływała na finalny cel, który chciał osiągnąć. To tylko tymczasowe rozwiązanie... Mimo to dręczyło go jedno pytanie: 

·        Ale dlaczego? 

·        Czytałam trochę na ten temat... 

No taak! Wielka Pani Uczona! Zawsze w takich sytuacjach odpowiedzią jest wiedza naukowa. Źródło internet. 

·        … i wychodzi na to, że niektórzy facecie po prostu mają takie fantazje jak ty. W takim wypadku kobieta ma dwa wyjścia. Albo kategorycznie odmówi... Co zresztą bardzo długo rozważałam... Albo da szansę zrealizować się takiemu scenariuszowi. Ale w takim wypadku trzeba postawić facetowi twarde warunki. Mężczyzna musi się im podporządkować. To ma też dodatkową zaletę. Noszenie pasa cnoty sprawi, że staniesz się bardziej podporządkowany i nie będziesz przeszkadzał mi w realizowaniu moich spotkań. Do dla twojego dobra... 

Kilka dni bił się z myślami. Magda wysłała mu link do aukcji internetowej gdzie mógł kupić odpowiedni model. Co jakiś czas wracał pod wskazany adres i kilka razy był bliski zakupienia tego plastikowego ustrojstwa. W końcu przemógł się i po kilku dniach wręczył paczkę swojej żonie. Spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem. Czyżby wątpiła, że się zgodzi? Otworzyła ją z niecierpliwością, a w środku znalazła to czego chciała. Świeżutki pas cnoty, który miała założyć swojemu ukochanemu. 

·        Myślę, że możemy od razu go założyć. - zaproponowała. 

·        Zaraz! A czy najpierw nie powinnaś znaleźć sobie kochanka? - zdziwił się Paweł. 

·        Och, to będzie dodatkowa motywacja, nie sądzisz? Skoro ty będziesz zamknięty, to ja również pozostanę skazana na brak męskiego członka. Póki sama go sobie nie znajdę. - mrugnęła do niego przy tym okiem. 

Nie poznawał jej. Gdzie ta spokojna poukładana dziewczyna, którą jeszcze do niedawna była? Wtedy przez jego głowę przeszła myśl. Szybka i ostra, jak przeszywająca niczego nie spodziewającego się wojownika strzała. Czy aby na pewno to wszystko było jej pomysłem? Czy aby nie ma kogoś kto jej doradza? Kogoś kto postanowił sobie brutalnie z niego zakpić? Odpowiedź była aż nazbyt oczywista. Wręcz nie było innego sensownego wytłumaczenia. Aśka! 

Teraz było już jednak za późno na jakikolwiek odwrót. Powiedział A, to teraz musi powiedzieć B. Musi przyjąć okrutny los, który sobie zgotował i jakoś z niego wybrnąć. Wciąż pozostawała szansa, że jego cele zostaną zrealizowane. Być może jego koleżanka i kochanka wiedziała co robi? Już raz jej rady przyniosły wymierne korzyści. Czy nie powinien zaufać jej ponownie? 

·        No dobra... - westchnął zrezygnowany. 

·        No to spodnie w dół mój kochany. - poleciła z satysfakcją w głosie Magda. 

Wykonał niespiesznie polecenie, patrząc w dół na zwisającego między nogami penisa. Magda przyjrzała mu się krytycznie, jakby coś jej nie pasowało. 

·        Myślę, że lepiej by było, jakbyś się najpierw wygolił. To uchroni cię przed otarciami. - zasugerowała. 

Zszokowały go te słowa. Nigdy nie golił swojego krocza do zera. Uważał, że to mało męskie, wręcz upokarzające. Magda musiała o tym wiedzieć, mimo to nie zawahała się złożyć mu takiej propozycji. Zwiesił smętnie glowę. Ależ się wkopał. Czy aby na pewno było mu to wszystko potrzebne? Czy jego dotychczasowe życie faktycznie było tak złe? Teraz już nie miał jak się z tego wykaraskać. Uznał, że zrobi co trzeba, a potem zacznie myśleć nad wyjściem z tej sytuacji. Bo to na pewno jest. Taki stan rzeczy nie będzie trwać wiecznie. 

Poszedł posłusznie do łazienki. Wziął maszynkę i dokładnie wygolił swoje jajka włosy łonowe. Te co prawda były przycięte. Dbał o estetykę. Jednak równo przystrzyżona fryzura, a jej kompletny brak to zasadniczo duża różnica. Wrócił z powrotem do oczekującej go w salonie żony. Siedziała wygodnie na kanapie i przyglądała się zamówionemu przez niego ustrojstwu. Zasada jego działania była bardzo prosta i intuicyjna, więc samo zakładanie klatki poszło nad wyraz sprawnie. Gdy ta była już założona. Pogłaskała go czule po jego uwięzionym ptaszku. Kluczyk zawiesiła sobie na złotym łańcuszku, który miała na szyi i schowała pod dekolt. 

·        Czy jest ci wygodnie kotku? - zapytała zatroskana. 

·        Nie jest najgorzej. Chyba wszystko zrobiłaś jak należy. - odparł. 

·        Będziemy go zdejmować jedynie do mycia. Z czasem zobaczymy co dalej. 

·        Ale jak brak moich orgazmów... w jakiejkolwiek formie... ma ci pomóc w znalezieniu kochanka. 

·        Brak seksu z tobą będzie dla mnie motywacją. Ale faktycznie do tego nie potrzeba pasa cnoty. On jest po to, żebyś i ty chciał tego samego co ja. - wyjaśniła. 

·        Ale to mój pomysł! - stwierdził trzeźwo Paweł. - Czemu miałbym go teraz torpedować? 

·        To, że sam go zaproponowałeś, nie znaczy, że z czasem nie możesz zmienić zdania. Czyż nie? 

Dalsza dyskusja nie miała sensu. Wiedział, że na ten moment musi odpuścić. Wróci do tematu za jakiś czas, a na razie musi zacisnąć zęby. Przetrwać to upokorzenie i dyskomfort. Łatwiej było tak pomyśleć niż potem zrealizować. Początki były trudne. Znacznie trudniejsze niż się spodziewał. Klatka go uwierała. Jego członek próbował pęcznieć, ale ograniczona przestrzeń mu to uniemożliwiała. Budził się w nocy z bólem. Każda erotyczna myśl przepełniała go obawą cierpienia.  

Tak minął pierwszy tydzień. W ich życiu nie zmieniło się praktycznie nic. Doszedł jedynie nowy rytuał. Gdy kończył codzienną kąpiel, wołał swoją żonę, która wyciągała ukryty w dekolcie kluczyk. Uwalniała go na chwilę i pomagała umyć mu uwolnionego z klatki ptaszka. Zawsze liczył na coś więcej. Że Magda w końcu pęknie i zaproponuje mu małe co nieco. Gdyby tak faktycznie się stało, cała ta sytuacja byłaby nawet do zniesienia. To jednak były tylko marzenia ściętej głowy. Nic takiego nie następowało. 

Gdy zaczynał się już niecierpliwić i poważnie zastanawiać, czy ona po prostu z niego nie zakpiła. Że wcale nie zamierza znaleźć sobie kochanka. Wtedy właśnie nastąpił przełom. Przysiadła się do niego na kanapie i patrząc mu prosto w oczy oświadczyła. 

·        W ten piątek mamy imprezę firmową. Można na nią pójść z osobą towarzyszącą. 

Paweł ucieszył się, gdyż co roku wybierali się wspólnie na to wydarzenie. Było dobre jedzenie, alkohol, tańce. Generalnie dobra zabawa. Niestety za chwilę miał się dowiedzieć, że tym razem obejdzie się smakiem, gdyż ona nie zamierza go ze sobą zabierać. 

·        Powiedziałam, że tym razem się z tobą nie wybieram. Zaproponowałam koledze z zespołu, że wybierzemy się razem. 

Zmroziło go na te słowa. Jak to? Przecież zawsze chodzili na to razem. Czemu teraz miało być inaczej? Wtedy przez jego głowę przeszła myśl. A co jeżeli ona zamierza to zrobić ze swoim kolegą z biura? Nie dopytywał natrętnie jak idą jej poszukiwania kochanka, jednak nie zakładał, że wybór padnie na kogoś znajomego. Mimo wszystko. Czy nie tego właśnie chciał? Jeżeli ten kolega ma się przyczynić do tego, że jego żona stanie się bardziej otwarta, to czy nie jest to cena warta zapłaty? Ale to wciąż osoba z kręgu znajomych. Co prawda z pracy, ale jednak. Być może sam go nawet znał! 

·        Powiedziałam, że zawieziesz nas na miejsce. Chcemy trochę wypić, więc Bartek nie może jechać swoim autem. 

·        Ja... no dobra. - zgodził się niepewnym tonem. - Czy wy. Czy on... no wiesz. 

·        Och daj spokój. Po prostu zaproponowałam mu towarzystwo. Nic ponad to. 

·        No rozumiem... - bąknął.  

Nie wiedział, czy się cieszyć, czy wręcz przeciwnie. Przecież taki obrót sprawy znacząco oddalał go od celu. Ale jakby nie spojrzeć była to forma randki czy spotkania towarzyskiego z innym facetem bez jego obecności. Nawet jeżeli to bardzo mały sukces to lepszy rydz niż nic. Czuł narastający ból między nogami. Jego penis zaczął napierać na klatkę. 

Ten tydzień ciągnął mu się niemiłosiernie. Każdy dzień wydawał mu się trzema. Jednak czas ma to do siebie, że zawsze płynie do przodu. Raz wolniej, raz szybciej, ale zawsze w jednym, jedynym słusznym kierunku. Nastał więc piątek. Magda poszła się szykować na spotkanie, a tymczasem Paweł czekał cierpliwie by zabrać ją na imprezę firmową. Wtedy do drzwi zadzwonił domofon. Usłyszał głos dobiegający z łazienki. 

·        To pewnie Bartek. Otworzysz? 

Co? Był przekonany, że podjadą po niego. Okazało się jednak, że bez jego wiedzy facet został zaproszony do ich mieszkania. Nie wiedział co o tym myśleć. Czemu mu o tym nie powiedziała? Nie był na to przygotowany mentalnie. Wciąż jednak pamiętał jej słowa. Niczego nie obiecała Bartkowi, więc ta sytuacja nie będzie aż tak niezręczna. Ot zwykłe spotkanie. Co prawda bardzo krótkie, ale jednak nic szczególnego. 

Podszedł do domofonu i wpuścił gościa na klatkę schodową. Następnie zaprosił go do mieszkania. Magdzie jeszcze chwilę zejdzie na przygotowanie. 

Komentarze

  1. Bardzo ciekawa część tego opowiadania. Jak zwykle wysoki poziom.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie, się zapowiada rozwiniecie historii

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjdzie czas, będzie kontynuacja ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monika w klubie

Woda i ogień 11

Woda i ogień 6