Woda i ogień 7

 Z bijącym sercem złapał za telefon. Odblokował ekran i kliknął w notyfikację. Aśka przyglądała mu się z zainteresowaniem. Zapewne domyśliła się od kogo jest wiadomość. Faktycznie nie mylili się. To była wiadomość od Magdy. 

·        “Zabawa dopiero się rozkręca. Nie spodziewaj się mnie szybko.” 

Niby nieistotna wiadomość. Ale jednak sugerująca, że czeka go emocjonujący wieczór. Impreza dopiero się zaczęła, a ona już wiedziała, że szybko się nie skończy. Będzie się bawiła z innym. A co on dostanie w zamian? Cel wydawał się coraz bardziej mglisty i odległy. 

·        Mówiłam ci, że cena będzie wysoka. - rzekła Aśka nie otwierając nawet oczu. 

·        I miałaś rację... - westchnął. 

·        Ona musi się wychillować. Rozwinąć nieco skrzydła. Dać się ponieść emocjom. 

·        Chyba właśnie to robi. 

·        Czyli wszystko jest w najlepszym porządku. - podsumowała. 

·        Myślisz, że ona to z nim zrobi? - zapytał z bijącym sercem. 

·        Tego nie wiem. - odparła z rozbrajającą szczerością. - Ale z całego serca ci tego życzę. Tylko w ten sposób osiągniesz swój cel. 

·        Czy nie wystarczy po prostu, że wrzuci na luz. Potańczy z kolegami i... no nie wiem... po prostu otworzy się w łóżku? 

·        Chęci to jedno. Umiejętności to drugie. Musi trochę poćwiczyć. Najlepiej z kimś z kim nie ma wyrobionych schematów. - zawyrokowała Aśka. Czuć było, że to gadanie sprawia jej satysfakcję. Chciała go dodatkowo nakręcić. 

Poczuł ucisk między nogami. Czyżby ta wizja zaczynała go podniecać? Jeżeli tak to działo się to wbrew jego umysłowi. Ten mówił, że nie powinno go to wszystko cieszyć. Cel uświęca środki? Tak to chyba leciało. 

Przez kolejną godzinę dał Aśce jeszcze dwa orgazmy. Powoli dochodziła 22. Wciąż była to dość młoda godzina. Impreza z pewnością dopiero się rozkręcała. Może DJ zaczął zapraszać ludzi do tańca? Może Magda dała się już przekonać, żeby wyjść na parkiet ze swoim towarzyszem? Pozostawały mu tylko domysły. Aśka nalała sobie wina. Jemu zrobiła herbatę ziołową (to na uspokojenie). Wypił ją, choć jednocześnie czuł się nieobecny. W końcu zasugerowała mu, że czas żeby poszedł już do domu. 

·        Przecież nie będę tu siedziała z tobą do rana. Obiecałam ci pomoc z Magdą, ale wsparcie psychologiczne nie znajduje się w pakiecie. 

·        Mimo to dzięki... za spotkanie. Czas zleciał mi szybciej. 

·        Cała przyjemność po mojej stronie. 

Bez trudu wychwycił dwuznaczność tej odpowiedzi. Faktycznie. Tylko ona czerpała przyjemność ze spotkania. Jemu nie było to dane. Wręcz przeciwnie. Każdy przypływ podniecenia powodował ból spowodowany pasem cnoty. Wyszedł z mieszkania i po chwili znalazł się na zewnątrz. Stanął pod wejściem do klatki schodowej i zastanawiał się co dalej. Była 22, wciąż miał dużo czasu. Tak przynajmniej sądził. Wciąż liczył na jakąś wiadomość od swojej żony. Najlepiej informację, żeby ją odebrać. A jeżeli na to nie mógł liczyć to na jakąkolwiek wiadomość, która powie mu co dzieje się na firmowej imprezie.  

Żadna nowa wiadomość nie nadchodziła. Był więc skazany całkowicie na swoją wyobraźnię, a to nie poprawiało w żadnym wypadku sytuacji. Na zewnątrz zaczęło robić się chłodno, więc wszedł do samochodu i czekał. Włączył radio by w jakikolwiek sposób zająć czymś swoje myśli. Czas wlókł się niemiłosiernie, ale los się do niego uśmiechnął i po dobrej godzinie udało mu się przysnąć. Wciąż nie miał wiadomości od swojej żony. 

Obudził go głośny dźwięk przychodzącego połączenia. Zerwał się wyrwany ze snu. Z początku nie wiedział, gdzie się znajduje, jednak dźwięk komórki szybko przypomniał mu co się obecnie dzieje. Zasnął w swoim samochodzie czekając na wiadomość od żony. Ma ją odebrać z firmowej imprezy. Z bijącym sercem zaakceptował połączenie. 

·        Cześć kotku. Odbierzesz nas? 

·        Jasne, będę za 20 minut. - odparł z automatu. 

·        Dzięki! 

Spojrzał na zegarek. Było po drugiej w nocy. Nieźle zabalowali, ale przecież ostrzegała go, że to może być długa impreza. Odpalił silnik, wrzucił pierwszy bieg i ruszył w drogę. Miał kawałek do przejechania. Hotel, w którym bawiła się jego żona znajdował się na drugim końcu miasta. Drogi były puste, kto o tej godzinie wybiera się na przejażdżkę? Jedynie taksówkarze i mężowie odbierający swoje żony z imprez. Tej nocy on był jednym z nich. Dzięki sprzyjającym warunkom na drodze udało mu się dojechać na miejsce kilka minut przed czasem. Zatrzymał się i zgasił silnik. Dopiero wtedy się rozejrzał. Pod wejściem do hotelu stała jedna para. Mężczyzna i kobieta. On ją obejmował, ona tonęła w jego ramionach... całowali się. To nie był krótki buziak, tylko namiętny i długi pocałunek. Odczekał minutę czy dwie. Gdy para skończyła zajmować się sobą, udało mu się dostrzec kim jest ta dwójka. Jakież było jego zaskoczenie, gdy okazało się, że jest to nie kto inny jak Bartek i Magda! Jego porządna i poukładana żona. Żyjąca karierą i rozwojem kobieta, wpadła w objęcia obcego faceta! To co dotychczas było nie do pomyślenia, teraz stało się faktem! Jak to możliwe? Czy to on wyzwolił z niej wewnętrznego demona? I czy aby na pewno tego właśnie chciał? 

Para stała wpatrzona w siebie, kontynuując rozmowę, którą zapewne przerwał namiętny pocałunek. Uznał, że to bezpieczny moment, żeby wyjść z samochodu. Będzie udawać, że nic nie widział. Na ten moment tak będzie najlepiej. Podszedł do nich spokojnym krokiem, choć wcale tak się nie czuł. Oni jednak byli podpici, więc i tak nie dostrzegli jego nieco drżącego głosu. 

·        No to jestem. Jedziemy? - zapytał krótko, bez zbędnego wstępu. 

Oboje spojrzeli na niego z uśmiechami na twarzy. Widać, że zabawa była udana. Nie wiedział czy się z tego powodu cieszyć. Poszli za nim do samochodu. Magda ponownie usiadła obok Bartka, na tylnym siedzeniu. Tak jakby to już było coś naturalnego. Paweł ponownie uznał, że nie będzie na to reagować. 

·        Dokąd odwieźć kolegę? - zapytał krótko. 

·        Bartek będzie dzisiaj nocować u nas. - oznajmiła krótko. 

Zmroziło go. Czy ma się na to zgodzić? Facet miał gdzie mieszkać, nie był z obcego miasta. Ponownie doszedł jednak do wniosku, że to nie jest moment na odstawianie scen. Ruszył więc bez słowa w kierunku ich mieszkania. Kiedy dotarli na miejsce był pełen obaw jaka będzie kolejna niespodzianka, jaką sprawią mu podpici imprezowicze. Nie był pewny jak wiele będzie w stanie znieść. Ku jego zaskoczeniu dalsze wydarzenia potoczyły się dość... normalnie. Magda przygotowała Bartkowi posłanie na kanapie w salonie. Sama poszła do łazienki wziąć szybki prysznic i niedługo potem leżała w łóżku obok swojego męża. Ot tak jakby nic się nie wydarzyło. Jakby to co widział pod klubem było fatamorganom. A może faktycznie tak było? Może to wszystko mu się przywidziało? Było ciemno, on był senny. Nie, takie rzeczy się po prostu nie przywidują. Skoro widział jak jego żona całuje się z obcym typem, to właśnie tak było. Koniec kropka. Pogrążył się w niespokojnym śnie. 

Zerwał się rano, bojąc się widoku który zastanie. Czy jego żona faktycznie zasnęła koło niego? Czy ciągle tu jest? Czy może udała się do swojego kochanka? Obrócił swoją głowę w bok. Była tam. Jego żona wciąż tu była! Przekręcił się w jej kierunku i pogłaskał ją po głowie. Otworzyła zaspane oczy i uśmiechnęła się. 

·        Zrób śniadanie dla Bartka, dobrze? - poprosiła go grzecznie. 

No czy tego już nie jest za wiele? Facet całuje się z jego żoną, a on ma mu robić śniadanie? Noo tak. Ale przecież on nic nie widział, prawda? Ona była przekonana, że wszystko co działo się na imprezie pozostało tajemnicą. Otóż większość rzeczy faktycznie pozostawała w sferze domysłów i niedopowiedzeń. Poza jednym detalem, który zdołał dojrzeć. Dobrze, będzie dalej grać w tą grę. 

Wstał z łóżka i udał się do salonu, gdzie mieli aneks kuchenny. Zobaczył Bartka w samych bokserkach rozwalonego na ich kanapie. Nie spał już i przeglądał coś w swoim telefonie. Przywitali się skinieniem głowy. Paweł zabrał się za przygotowywania kanapek na śniadanie. Gdy były już gotowe położył je na stole, nic przy tym nie mówiąc. Wtedy do salonu weszła Magda. 

·        Zapraszamy do stołu. - oznajmiła. 

Podeszła do Bartka i dała mu szybkiego całusa w policzek. Obyło się jednak bez uderzania w ślinę, ot szybkie przywitanie. Usiedli wspólnie przy stole i zabrali się za jedzenie kanapek, które przygotował Paweł. Nie mówili przy tym praktycznie nic. Gospodarz czuł, że coś wisi w powietrzu. Przecież po coś zaprosiła swojego kolegę z pracy na noc. Czemuś ma służyć to, że wspólnie jedzą śniadanie w sobotni poranek. 

·        Nalejesz nam po drinku? - zapytała spokojnie Magda. 

Tak z samego rana? Cóż widocznie ciągle było im mało. Wyciągnął więc trzy szklanki, ale praktycznie od razu został poprawiony przez Magdę. 

·        Ty nie możesz się napić. Przecież jeszcze musisz odwieźć naszego gościa do domu. Prawda?  

No tego już było za wiele. Ugościł go, dał mu nocleg. Załatwił transport na imprezę, ale nie będzie teraz przez pół weekendu robić za jego szofera! 

·        A czy kolega sam nie trafi do domu? - zapytałem wyzywającym tonem. 

·        Och pewnie, że trafi. Ale ja po prostu ładnie cię proszę, żebyś zadbał o naszego gościa - oznajmiła spokojnym tonem. 

Nie poznawał siebie. Ale dał za wygraną. Cena będzie bardzo wysoka. Przypomniały mu się słowa Aśki. Po raz kolejny musiał jej przyznać rację. Ale ta cena zaczęła przybierać coraz dziwniejsze formy. Kiedy zrobił dwa drinki i wrócił z nimi do stołu był pewien, że teraz wszystko się wyjaśni. Ten zbiór dziwnych sytuacji ułoży się w końcu w rozsądną całość. 

Komentarze

  1. Świetny odcinek opowiadania. Jak zwykle wysoki poziom się tak zakończyć, znowu z niecierpliwością będę czekać na następne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle bardzo wciągające i powodujące że oczekuje się kolejnej części z utęsknieniem

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monika w klubie

Woda i ogień 11

Woda i ogień 6