Chwile 1
Stała przed lustrem poprawiając usta szminką. Światła przy lustrze dobrze ją oświetlały. W reszcie łazienki panował półcień. Czuła się jak gwiazda, na którą są skierowane reflektory. Wszystkie oczy zwrócone na nią. A ona poprawia się przed lustrem nic sobie nie robiąc z tej widowni. Poprawia czarne mini. Sprawdziła czy biała koszula dobrze na niej leży. Oboma rękoma poprawiła czarny stanik, znajdujący się pod nią. Jeszcze raz poprawiła i tak czerwone już usta. Przy okazji przyjrzała się swoim prostym, ciemnorudym włosom. Wszystko było jak należy. Długo czekała na to spotkanie, chciała, by wszystko było jak należy.
Teraz pozostało ostatnie zadanie. Musiała przemknąć się z łazienki do przedpokoju. Zarzucić na siebie swój płaszcz, wcisnąć się w przygotowane wcześniej szpilki i wyjść z domu nie zwracając na siebie szczególnej okazji. To była najcięższa część zadania, ale wszystko miała przemyślane. Wyszła na korytarz, lekko popchnęła drzwi do salonu, tak że siedzący w środku mąż nie mógł jej zobaczyć. Mimo to wiedział, że przechodzi korytarzem. Słyszał jej kroki. Ale to nic. Ważne, że jej nie widział.
- Gdzieś wychodzisz? - zapytał lekko zaskoczony.
- Do koleżanki. - odparła krótko.
Tak, tak. Godzina dwudziesta trzydzieści, środowy wieczór. Dziwna pora na spotkanie, ale lepiej się przesadnie nie tłumaczyć, to tylko wzbudziłoby podejrzenia. Zgodnie z planem zarzuciła płaszcz, żeby zakryć swój dość wyzywający strój. Potem szpilki i już wychodziła na klatkę schodową. Kolejne kilkanaście sekund i była pod blokiem. Teraz pozostało jej do przejścia trzysta metrów. Nie umówiła się pod blokiem. Nie chciała, żeby mąż przypadkiem zobaczył, jak wchodzi do nieznanego samochodu.
Czekał na nią w umówionym miejscu. Miał włączone światła i uchylone drzwi w swoim Audi. Tak jak ustalili, w ten sposób miała go rozpoznać. Podeszła nerwowym krokiem do samochodu. Zrobi to. Nic jej nie powstrzyma. A przecież rano jeszcze się wahała. Czy aby na pewno powinna? Czy to w porządku? A kiedy będzie myśleć o sobie? Jej małżeństwo od dawna było mdłe i bez wyrazu. Zresztą tego co chciała zrobić nigdy nie zrobiłaby z mężem. Nie potrafiłaby, a on na pewno by nie zrozumiał. Nie chciała się rozwodzić, ale chciała też zrobić coś dla siebie. Żeby w końcu żyć pełnią życia i zrobić to przed trzydziestką. Tak to sobie tłumaczyła.
Poznała go na internetowym czacie. W jedną z długich bezsennych nocy. Tak jak ona lubił ostry seks. Był konkretny i dobrze się im rozmawiało. Potem rozmawiali jeszcze wielokrotnie i w końcu ustalili, że muszą się spotkać. Mieszkali w jednym mieście. Na dwóch jego końcach. Plan był prosty. Przyjedzie po nią samochodem. Pojadą w ustronne miejsce. To będzie szybka, acz treściwa akcja.
Serce biło jej jak młot, gdy otwierała przednie drzwi od strony pasażera. Usiadła w wygodnym skórzanym fotelu i spojrzała w lewo. Wyglądał tak jak na zdjęciach. Nie okłamał jej, to ją nieco uspokoiło. Wychylił się w jej stronę i pocałował w usta. Pozwoliła mu na to.
- A więc spotykamy się. - zagadnął.
- Tak. Cieszę się. - wyznała wypuszczając powietrze z ust.
- Ja też... To pierwszy raz, prawda? - zapytał
Owszem pierwszy raz dopuści się zdrady. I tak wytrzymała wiele lat w związku, w którym seks był na dalszym planie. Kiwnęła głową na potwierdzenie. Pewne rzeczy mimo wszystko ciężko jest wypowiedzieć na głos. On zresztą dobrze wiedział. Rozmawiali o tym wiele razy. Tymczasem on odpalił samochód i ruszyli w drogę.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? Wiesz, nic na siłę. - ciągnął rozmowę.
- Tak. - powiedziała pewnie i głośno. Głośniej niż zamierzała.
- Okej. Tak tylko pytam. Dla pewności. - uspokoił ją tamten. - Jak się zatrzymamy to gra się zaczyna. Nie będzie już czasu na normalną rozmowę.
- Mam nadzieję, że dam radę. - wyznała szczerze.
- Jeżeli nie dasz, to znaczy, że ostry seks po prostu nie jest dla ciebie. Masz jakąś fantazję, ale fantazja a rzeczywistość...
- Tak wiem, ale chcę spróbować.
- Grzeczna suczka. - powiedział z uśmiechem.
Pogładził ją po kolanie, drugą wciąż trzymał na kierownicy. Dalszy fragment trasy jechali w milczeniu. Szykowali się na to co miało się wydarzyć. Nie liczyli na głębszą dłuższą relację. Chodziło o tu i teraz. Kiedy byli już blisko, postanowiła mu coś wyznać.
- Będziesz drugim. To znaczy... no wiesz. Z którym to robiłam.
- Jeżeli polubisz ostry seks to będę drugim... ale nie ostatnim.
Te słowa zadudniły jej w uszach. Zaczerwieniła się. Jeżeli... Jeżeli... Oby faktycznie go lubiła tak jak się jej wydaje. Jechali główną drogą przez las. Zboczyli z niej w zaplanowanym punkcie. GPS pokazywał, że są blisko. Leśny parking wykorzystywany głównie przez grzybiarzy. Późne lato, wieczór. O tej porze powinno być na nim pusto. Nie zawiedli się. Mimo to chodziło też o małą nutkę niepewności. Niby miejsce ustronne, ale czysto teoretycznie to publiczny parking, ktoś mógł tu zajechać. Znajdował się na końcu drogi, więc nie groziło im, że ktoś będzie przejeżdżać tuż obok, ale wciąż pozostawało ryzyko, że po prostu ktoś tutaj zajedzie. Na spacer, na... seks... Po to też miała płaszcz, by w razie co szybko się okryć.
Zgasił silnik, ale nie wyłączył świateł. Parking nie był oświetlony, więc samochód był jedynym źródłem światła. Spojrzał na nią, ona na niego. Chciała tego, widział to w jej oczach. Więc zrobi to czego od niego oczekiwała.
- A teraz wyjdź z samochodu. Zdejmij płaszcz i koszulę. Stań przodem do maski i oprzyj się o nią oburącz.
Powiedział to uprzejmym, lecz nie znoszącym sprzeciwu głosem. Widział wcześniej jej fotki w bieliźnie, ale nie pozwoliła mu poznać wszystkich swoich zakamarków. To na spotkanie. Niech będzie wyjątkowe. Z początku myślał, że po prostu się miga, że tak na prawdę nie chce mu pokazać nic więcej. Teraz gdy wychodziła z samochodu wiedział, że tak jednak nie było, że faktycznie chciała czegoś więcej. Rzuciła płaszcz na przednie siedzenie. Rozpinała drżącymi rękoma guziki swojej koszuli. Uwolniła się od niej i położyła ją na płaszcz. On tymczasem siedział w samochodzie i trzymał bezwiednie rękę na kierownicy. Widział przez szybę jak okrąża samochód i staje przodem do maski. Była w samym mini i staniku. Oparła ręce na masce i patrzyła mu prosto w oczy. No chodź. Zapraszała go.
Ona. Mężatka, która zostawiła niczego nie spodziewającego się męża w domu. Ona. Która miała tylko jednego partnera. Wszystko to było dla niej nowe i surrealistyczne. Teraz jednak czuła, że tego chce. Wciąż czuła strach. Obawę. Ten facet był praktycznie obcy. Nawet nie wiedziała, czy zna jego prawdziwe imię. Tak, to było ryzykowne. To było wręcz głupie jechać w środku nocy do lasu z obcym mężczyzną. Nie mówiąc nikomu dokąd i po co jedzie. Mógł z nią zrobić cokolwiek. Rzecz w tym, że nie musiał. Mógł dostać to wszystko bez przemocy. Jeżeli ona da radę. A czuła... czuła, że da.
Wyszedł niespiesznie z samochodu. Podszedł do niej od tyłu. Przejechał ręką po nagiej skórze jej pleców. Nachylił się i zaczął całować jej kark. Zadrżała z emocji. Zaczęło się. Czuła jego usta na szyi, potem na uchu. Bawił się jej małżowiną uszną. Przymknęła oczy i czekała na rozwój wypadków. Oderwał od niej usta. Stanął krok dalej. Odpiął stanik i pozwolił mu opaść na maskę samochodu. Teraz drapał ją po plecach wodząc palcami wzdłuż linii kręgosłupa. Była półnaga. Była cała jego.
- Dobra suczka. - powiedział dając jej lekkiego klapsa. - Dobra, niewierna suczka. - podkreślił.
Nic mu na to nie odpowiedziała. Wciąż miała skierowaną przed siebie głowę i przymknięte oczy.
- Wiesz co się robi z takimi niewiernymi żonkami?... - zapytał i zrobił pauzę.
Nie uzyskał na to żadnej odpowiedzi.
- Szmaci się je. - dodał dobitnie.
Na szczęście powróciłeś z opowiadaniami, jak zwykle bardzo ciekawa historia. Mam nadzieję że teraz będziesz miał więcej czasu na pisanie, choć wiadomo sprawy prywatne są ważniejsze :)
OdpowiedzUsuńNa kontynuację czas się znajdzie. A co dalej? Zobaczymy.
Usuńnareszcie !
OdpowiedzUsuńjak zawsze na początku aż chce się kolejnej części