Leśna wyprawa 5
NIEDOTRZYMANA OBIETNICA Już czas. Wstała bez słowa i spojrzała na mnie przelotnie, jakby bojąc się zatrzymać na mnie swój wzrok na dłuższą chwilę. Zarzuciła bluzę i odpięła zamek w namiocie, wpuszczając falę świeżego nocnego powietrza. Ja również postanowiłem nic nie mówić. Agnieszka wyszła bez słowa zapinając za sobą wejście do naszej skromnej komnaty. Leżałem teraz sam, myśląc nad tym, co chodziło po mojej głowie przez cały wieczór. Obietnica, obietnicą, zaufanie, zaufaniem, ale ciekawość brała nade mną górę. Ubrałem się, starając nie wydawać niepotrzebnych dźwięków. Nie potrafiłem się opanować. Wiedziałem, że powinienem dotrzymać słowa, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafiłem. Wychyliłem głowę z namiotu, sprawdzając czy nikogo nie ma na zewnątrz. Zauważyłem Bartka, idącego po cichu w stronę leśnej ścieżki, prowadzącej w głąb gęstwiny. Idzie się odlać? Być może. Odczekałem jeszcze kilka sekund i bezszelestnie ruszyłem za moim kolegą. ...